W środkowej Tunezji na skraju Sahary leży wieś Matmata, największa osobliwość tego kraju. W surowym krajobrazie niewysokich gór Dżebel żyją plemiona Berberów zepchniętych tu przed wiekami przez arabskich najeźdźców. Matmata bywa nazywana wioską troglodytów, gdyż od niepamiętnych czasów tubylcy mieszkają pod ziemią w domostwach wydrążonych w miękkich, piaszczysto-gliniastych skałach.Centrum podziemnego mieszkania to obszerne podwórze w kształcie okrągłej studni o głębokości 6-7 m i średnicy od 10 do 15 m. Z podwórza wchodzi się do izb, spiżarni, strychu i pomieszczeń gospodarczych wydrążonych na jednym lub dwóch poziomach. Do domostwa prowadzi pochyły tunel z poziomu gruntu na wewnętrzny dziedziniec. Pierwotnie łoża, ławy, półki modelowane były w ścianach. Największą zaletą podziemnych domów są ich właściwości izotermiczne: utrzymują chłód nawet w czasie największych upałów, zimą zaś jest w nich ciepło. Można je w prosty sposób rozbudowywać, w miarę jak powiększa się rodzina - niektóre składają się z dwóch, a nawet trzech dziedzińców połączonych tunelami.Nie wiadomo, kiedy narodziła się ta unikalna metoda budowania mieszkań pod ziemią. Z pewnością jednak sięga bardzo odległych czasów, skoro już grecki historyk Herodot pisał o nich w V w. p.n.e
Do spopularyzowania atrakcji turystycznej Matmaty przyczyniły się z pewnością "Gwiezdne wojny". Część plenerów i scen była kręcona właśnie tutaj.. Pagórkowata okolica Matmaty, podziurawiona otworami podziemnych domów, tworzy księżycowy krajobraz, szczególnie niezwykły, gdy ogląda się go z góry.Turystyka jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem Matmaty. Obsługa turystów daje zatrudnienie i dochód wielu mieszkańcom. Powstały restauracje, sklepy z pamiątkami oraz kilka hoteli, w tym trzy w dawnych "domach jaskiniowców". Warunki są w nich spartańskie, ale nocleg w takim hotelu to niezwykłe przeżycie.Tubylcy jednak mają już dosyć występowania w roli żywych eksponatów muzealnych. Wiele rodzin ogrodziło swoje podziemne gospodarstwa drutem kolczastym, by zniechęcić wścibskich turystów.Wobec takiego faktu nachalnością z mojej strony jest nieodparta chęć osobistego zapoznania się z tą kulturą, nie mniej jednak ta chęć dalej we mnie trwa.
Żeby złagodzić swój nazbyt ciekawski wizerunek skieruje uwagę na drugą " perełkę". Będąc w tych stronach, nie sposób pominąć niezwykłego fenomenu przyrodniczego, jakim jest Szott el-Dżerid - największe na Saharze słone jezioro o powierzchni 5200 km kw. Przez większą część roku jest ono jeziorem tylko z nazwy; w porze suchej szott to płaska, oślepiająco biała powierzchnia soli wykrystalizowanej po odparowaniu wody. W upalne dni częstym zjawiskiem są miraże. Po opadach szott zamienia się w słone rozlewisko wypełnione wodą, która na skutek rozpuszczania minerałów może przybierać przeróżne zabarwienie. W dawnych czasach wędrówka przez szott była ryzykowna, gdyż nagły deszcz w krótkim czasie zamieniał go w śmiertelną pułapkę - grzęzawisko. Obecnie przez środek jeziora biegnie asfaltowa szosa przejezdna nawet po największych ulewach.